Od kilku dni małżonek całkowicie odmienił swoje postępowanie. Nie ma awantur, jest miły, uprzejmy bardzo empatyczny. Okazuje swoje przygnębienie z powodu "końca wszystkiego" (już mu nie przypominam, że "wszystko" skończyło się dawno temu).
Prosi abym nie rozwodziła się z nim -jeśli nie dla niego to dla dzieci. Obiecuje poprawę, naprawę i co tylko zechcę.
I znowu wyszło na to, że jestem do niczego bo tyle mi się obiecuje a ja to odrzucam co oczywiste z powodu uwielbienia swojej osoby i bezgranicznego egoizmu. No zła kobieta jestem, ale to już dowiedzione zostało dawno temu, więc o co ten hałas?
Właśnie dla dzieci musisz od niego odejść. Gbur Kulki zachowuje się identycznie. Wyrok już zapadł, ale nie jest jeszcze prawomocny. Ona dostaje białej gorączki, on obiecuje złote góry, a za pół godziny znów robi coś takiego, od czego włos jeży się na głowie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Frau Be. Tacy ludzie się nie zmieniają dnia na dzień i przede wszystkim nie obiecują tyle gadając tylko pokazują zmianę swojego zachowania juz przy pierwszym poważnym kryzysie, kiedy uzmysławiają sobie, że mogą stracić kogos bliskiego, rodzinę.
UsuńOni w ogóle się nie zmieniają. Nigdy.
UsuńJa też nie wierzę w cudowne odmiany, dlatego konsekwentnie realizuje swój plan.
OdpowiedzUsuń