ZAJRZAŁO .....

środa, 21 sierpnia 2013

JOGURT

Kto zna problem ten wie jakie to trudne wcisnąć w siebie obowiązkowe śniadanie w tym przypadku całe pudełko jogurtu.
 Pilnowana jak dziecko. Są osoby, które mają problem z ograniczeniem jedzenia i ciągle kombinują jakby tu czegoś nie zjeść. Na pewno jest im trudno.
Ale bardzo trudno jest też tym, które  jak większość ludzkości jeść muszą a z różnych powodów nie mogą.
 Ja nawet pamiętam kiedy pierwszy raz dotknęła mnie dolegliwość nazywana naukowo "zaburzeniem odżywiania".
Było to na tyle dawno temu,że nikt o takich przypadłościach głośno nie mówił, nie nazywano tego po imieniu.
Pamiętam chwilę kiedy po raz pierwszy pomyślałam, że "coś" by się nie wydarzyło gdybym była szczuplejsza czytaj piękniejsza.
To była bzdura, mam prawie 180 cm i w "najgorszym" okresie ważyłam 64 kg.
Bzdura a jednak...Co raz do głowy wejdzie wyjść już z niej nie chce. Od tamtej pory to już tak jest, że jak mam pozytywne nastawienie do rzeczywistości to może nie jestem królową obżartuchów, ale potrafię nawet prawie normalny obiad zjeść.
Ale jak się zaczyna jazda w dół to pierwsze zanikają u mnie potrzeby odżywiania. Do niedawna całkiem nieźle udawało się mi to ukrywać zresztą i tak nikogo to specjalnie nie zainteresowało.
 Ale odkąd B. zagościł w moim życiu już nie jest tak łatwo.
 Przyuważył mnie nawet nie wiem kiedy, i nie wiem kiedy nawet wypracował system kontroli nade mną w tym zakresie. A jestem zmęczona już od samego patrzenia na ten głupi jogurt i nic mi się nie chce od samego rana

5 komentarzy:

  1. Ja która nie miałam nigdy problemu z jedzeniem, od dłuższego czasu muszę się zmuszać do zjedzenia śniadania. To znaczy chociaż jogurtu,
    bo przy lekach które biorę to mus, bo sama filiżanka kawy to jednak trochę mało.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj, pisałam kiedyś tutaj: http://sercem-kobiety-pisane.blog.onet.pl/, przeniosłam się na blog.pl i zapraszam do siebie :)

    co do notki.
    Prawdę mówiąc ja mam takie napady: albo jem na maxa ile się da, aż mi brzuch pęka, albo wręcz przeciwnie zjem 1 bułkę dziennie i mi wystarcza na cały dzień... czyli też mam jako takie zaburzenia.
    Zdarza się, że muszę się zmuszać do zjedzenia czegoś, ale jako tako jadam wszystko, nie mam problemów z tym.

    Każdy z nas musi wypracować swój system jedzenia: moja teściowa z rana zjada 4 herbatniki holenderskie przed lekami, by nie brać na pusty żołądek, a potem bułkę i dopiero po pracy ok 15 zjada jajecznicę albo talerz zupy i na kolację jedynie jogurta...

    Każdy ma swój sposób, ale najważniejsze by jeść, regularnie i zdrowo.

    Pozdrawiam :)
    Nosek w górę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie miałam do czynienia z anoreksją, bo chyba o to chodzi, prawda? Jedna buła na cały dzień, to nie bardzo zdrowo.

    nie czytałam jeszcze Twojego bloga, ale nadrobię zaległości, bo bardzo podoba mi się Twoja bezpardonowość z zachowaniem wszelkiej kultury i szczypta sarkazmu :D (lub ironii, jak zwał tak zwał).
    Bardzo cenię sobie szczerość, tym czasem samej zdarza mi się przemilczać względem niektórych osób pewne zachowania, wypowiedzi, "żeby nie urazić". Chyba dużo mogę się od Ciebie nauczyć!
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że masz kogoś, kto o Ciebie dba i Cię pilnuje :-) Jeść trzeba, to zdrowe i potrzebne organizmowi do funkcjonowania prawidłowo!
    Pozdrawiam i fajnie, że znów coś piszesz :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko.
    Umarłabym, wychodząc z domu bez śniadania. Budzę się głodna jak całe stado hien!

    OdpowiedzUsuń