ZAJRZAŁO .....

sobota, 6 października 2012

WKURZA MNIE

Różne rzeczy mnie wkurzają.
Dziś spróbuję skoncentrować się na jednej, którą ostatnio dostrzegłam wyraźniej niż zwykle, przy okazji rozwijającej się dyskusji na forum komentarzy jednego z blogów.
Do rzeczy.
Mam już kilka lat i mimo chwilowych odlotów w kierunkach różnych zmuszona jestem twardo stąpać po ziemi.
 A jednak  wciąż nieprzyjemnie zaskakuje mnie uwielbienie całkiem sporej części społeczeństwa do pochopnego formułowania ocen i pouczania innych ludzi.
Jak tam czytam sobie komentarze, które mam na myśli to nie mogę wyjść z podziwu jak moralne i pełne cnót jest nasze społeczeństwo.
Szkoda tylko,że nie widać tego w życiu codziennym.
Zastanawiam się ile pychy i zarozumialstwa maja w sobie osoby uzurpujace prawo do wydawania sądow nad innym. Czym innym jest wypowiedzenie swojego zdania na jakiś temat, powiedzenie "uważam tak albo tak", a czym innym formułowanie ocen na temat innej osoby często obraźliwych.
Czy naprawdę zamiast rozmawiać przyjemniej jest obrażać?
Jeśli tak to takie osoby sa dla mnie w jakiś sposób - przepraszam bardzo- zaburzone.
Nie jestem biegła w przypowieściach biblijnych, ale jest chyba coś takiego "kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem".
Kolejna rzecz, która mnie irytuje w "dyskusji' to maniakalne posługiwanie się stereotypami i nadmiernie uogólnianie, na zasadzie mnie się coś przytrafiło to znaczy każda podobna sytuacja jest taka sama.
 Tacy rozmówcy a właściwie prelegenci bo trudno rozmawiać z kimś kto nie zakłada nawet,że może nie mieć racji działają na mnie niezwykle prowokująco.
Jaki sens ma takie uogólnianie? Do jakiej prawdy nas zbliża? Moim zdaniem do żadnej.
 Posłużę się takim przykładem.
Ostatnio w mediach głośno jest na temat niewyobrażalnej tragedii do jakiej doszło w rodzinie zastępczej w Pucku.
 Czy na tej podstawie możemy sformułować ocenę,ze wszystkie rodziny zastępcze w Polsce to patologia? Zdecydowanie odradzam ten kierunek rozumowania.
Reasumując, jako grzeszna istota o słabym charakterze z dużą nieufnością podchodzę do osób nieskazitelnych, z założenia szlachetnych i wiedzących "lepiej".
A co u mnie osobiście?
Nie było mnie chwilę bo córka znowu była w szpitalu, jak zwykle sytuacja kryzys przyszedł niespodziewanie.
Teraz sytuacja już opanowana jesteśmy z powrotem w domu.
 Nie ukrywam,że z przyjemnością wyciągnęłam moje pieczołowicie poskładane kości w wygodnym łóżku, spanie na szpitalnej podłodze (moja karimata do jogi  znalazła nowe zastosowanie), które w natłoku rzeczy ważniejszych umykało w trakcie pobytu teraz zaczyna ze mnie wychodzić.
Ale na szczęście jeszcze nie do końca utraciłam zdolność do szybkiej regeneracji.
 Przez ten trudny czas miałam nieprawdopodobne i bezinteresowne wsparcie moich cudownych sąsiadek, które wymyślały rozrywki dla młodszej córki, żeby zniwelować stres związany ze strachem o siostrę.
No i B.
Gdyby nie on pewnie nie wpadłabym na to,żeby coś zjeść przez wszystkie te dni.
Wykazywał się dużym uporem w dostarczaniu mi  rożnego rodzaju posiłków.
 Szpitalny kiosk był w remoncie a ja pojechałam jak stałam, spakowałam tylko w biegu rzeczy dziecka.
B. pomyślał nawet o środkach higienicznych dla mnie, ręcznikach a nawet  dresiku z uśmiechniętym kotkiem.
Trudne były te dni, ale gdybym musiała przechodzić przez nie zupełnie sama byłoby jeszcze gorzej.
Z uwagi na to co się wydarzyło ze swoimi wynikami do lekarza dotarłam dopiero wczoraj. ale to już mało interesująca historia pozwolę więc sobie w tym miejscu powiedzieć wszystkim dobranoc.
Mam wielce interesujące plany na wieczór do obejrzenia nagrane mecze Plus Ligi, która ku mojej radości znowu na parkiecie.

1 komentarz:

  1. Mika co do komentarzy nie bedę się już wypowiadać,bo kiedyś też zamiesciłam notkę ostrzeżenie dla komentujących i piszacych do mnie obraźliwe listy. Teraz najważniejsze to Twoje zdrowie i córci.Dobrze,ze przynajmniej kryzys minął.Zobacz ile dobrych ludzi czuwa nad Tobą,dodaje Ci sił. Aż gorąco robi się w sercu.
    Dasz radę. Uściski posyłam.

    OdpowiedzUsuń