"Ty jesteś zaburzona, zawsze to wiedziałam" taki oto komentarz
wygłosiła pod moim adresem bratowa mojego męża, która wyjątkowo
dziś do nas zawitała, z prostego powodu - nie miała z kim zostawić
synka.
Komentarz został wygłoszony jak najbardziej serio i nawet
mnie nie zdziwił bardzo.
Zaczęło się niewinnie, a skończyło ostrą dyskusją.
Moja młodsza córka
biegała po domu podśpiewując sobie razem z sączącą się akurat muzyką.
Tak przyznaję: muszę słuchać muzyki, taki nałóg.
Nie robię tego głośno
bo mąż nie lubi, ale słucham.
I mała śpiewała z coraz większym zaangażowaniem, a ja śmiejąc się wróżyłam jej karierę gwiazdy rocka.
Dodałam coś w stylu : "'mamusi nie wyszło dziecku się uda".
Nie był to
efekt moich głębokich przemyśleń ale spontaniczna reakcja na sympatyczną
sytuację.
I się zaczęło.
Usłyszałam, że "normalne matki" marzą dla
dziecka o karierze lekarza, prawnika albo stomatologa.
A ja "jak
zwykle" mam durne pomysły.
W rzeczywistości moje durne pomysły
sprowadzają się do tego,że nie mam najmniejszego zamiaru ingerować w przyszłe wybory moich córek.
Będę je natomiast ze wszystkich sił wspierać w tym
co zamierzą.
Z autopsji wiem, że naciski rodziców, czynione w najlepszej
wierze nie przynoszą dobrych efektów.
Tak, oczywiście mówię o sobie.
Pod
wpływem sugestii, namów i przekonywań wybrałam kierunek studiów zupełnie
odmienny od planowanego i co ważniejsze wymarzonego.
I owszem mam
wykształcenie, które pozwoliło mi wyspecjalizować się w jakiejś
dziedzinie, mam zawód uważany przez niektórych za "prestiżowy", co
więcej odnoszę w nim jakieś sukcesy.
I co z tego, skoro przez ani
jeden dzień nie miałam poczucia, że robię coś fajnego, ważnego coś co
dałoby mi odrobinę satysfakcji.
Bezbrzeżna nuda, najkrócej rzecz
ujmując.
I nie ma dnia, w którym nie myślałabym jak wyglądałoby moje życie, gdybym postawiła wtedy na swoim.
Aby rozwiać wątpliwości: nie mam
żalu ani pretensji do nikogo, byłam dorosła i ostatecznie to był mój
wybór.
Ale prawda też jest taka,że byłam bezwolną cielęciną, a
zgłaszanie u mnie w domu "zdania odmiennego" przez lata nie wchodziło w
grę, a i później było mocno problematyczne.
Jak to mówią "stara szkoła
wychowawcza".
I dlatego sprawia mi przyjemność upór i konsekwencja
moich dzieci (zwłaszcza starszej córki)
w prezentowaniu swoich poglądów.
Wie czego chce i idzie przez życie starając się zrealizować swoje cele,
pyskując przy tym na prawo
i lewo.
Takie dziecko dla mnie jako mamy jest
trudne "w obsłudze" wymaga bardzo dużo uwagi, ale jestem
z niej naprawdę dumna.
To fajna, mądra dziewczyna, ale na pewno nie jest pokorna i
uległa jak ja w jej wieku.
Porównania nawet nie da się przeprowadzić.
A
wracając do głównego wątku, jeśli któreś z moich dzieci przyjdzie i powie
"chcę być krawcową" to nie zważając na wielopokoleniową rodzinną
tradycję kończenia takiego czy innego uniwersytetu kupię jej maszynę do
szycia.
I będę szczęśliwa jeśli ona będzie.
Podobnie jeśli oświadczy, że
jej marzeniem jest zostać konstruktorem statków kosmicznych, to wprawdzie
nie kupię jej narzędzi do tego potrzebnych ale zrobię wszystko co w
mojej mocy aby jej pomóc.
A jeśli któraś zechce zostać gwiazda
rocka...(nie potrafię wpisywać buziek a tutaj by mi bardzo pasowała taka złośliwie uśmiechnięta zaadresowana do bratowej męża).
Mam babsko gdzieś, niech sobie myśli co chce.
A! i jest dobra wiadomość:
Niedługo rusza nowy sezon Plus Ligi, nareszcie będzie można poogladać coś w tv.
Czytając ten wpis miałam wrażenie, że piszesz trochę o mnie. Moje życie też mogło wyglądać inaczej, lepiej, pełniej. Niestety... Stało się inaczej. Ale rzadko o tym myślę, bo po co? czasu nie cofnę. Pozostaje mi tylko iść do przodu, a dzięki temu, że jestem niepoprawną optymistką, nie jest mi może tak najgorzej... Pozdrawiam serdecznie i jeśli pozwolisz, dodam link do Twojej strony na swoim blogu. Chciałabym do Ciebie zaglądać. I nie myśl absolutnie o tym, że cokolwiek źle robisz. Nieprawda. To wspaniałe, że wspierasz córki i nie ingerując w ich wybory jesteś dla nich wspasrciem i na pewno cudowną Mamą. Jeszcze raz pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńEwa
Mój optymizm gdzieś się zapodział i nie chce wrócić. Może dlatego,że w jednym czasie zbiegło się kilka spraw, z którymi nie daję sobie rady. Nie o wszystkim pisałam jeszcze na blogu, pewnie z czasem do tego dojdę. Jeśli masz ochotę dodać u siebie link do mojej strony to będzie mi bardzo miło. Dziękuję.
Usuń