ZAJRZAŁO .....

piątek, 14 września 2012

ZABURZONA

"Ty jesteś zaburzona, zawsze to wiedziałam" taki oto komentarz wygłosiła  pod moim adresem bratowa mojego męża, która wyjątkowo dziś  do nas zawitała, z prostego powodu - nie miała z kim zostawić synka.
Komentarz został wygłoszony jak najbardziej serio i nawet mnie nie zdziwił bardzo. 
Zaczęło się niewinnie, a skończyło ostrą dyskusją.
 Moja młodsza córka biegała po domu podśpiewując sobie razem z sączącą się akurat muzyką. 
 Tak przyznaję: muszę słuchać muzyki, taki nałóg. 
Nie robię tego głośno bo mąż nie lubi, ale słucham.
 I mała śpiewała z coraz większym zaangażowaniem, a ja śmiejąc się wróżyłam jej karierę gwiazdy rocka. Dodałam coś w stylu : "'mamusi nie wyszło dziecku się uda". 
Nie był to efekt moich głębokich przemyśleń ale spontaniczna reakcja na sympatyczną sytuację.
 I się zaczęło. 
Usłyszałam, że "normalne matki" marzą dla dziecka o karierze lekarza, prawnika albo stomatologa. 
A ja "jak zwykle" mam durne pomysły. 
W rzeczywistości moje durne pomysły sprowadzają się do tego,że nie mam najmniejszego zamiaru ingerować w przyszłe wybory moich córek. 
Będę je natomiast ze wszystkich sił wspierać w tym co zamierzą. 
Z autopsji wiem, że naciski rodziców, czynione w najlepszej wierze nie przynoszą dobrych efektów. 
Tak, oczywiście mówię o sobie. 
Pod wpływem sugestii, namów i przekonywań wybrałam kierunek studiów zupełnie odmienny od planowanego i co ważniejsze wymarzonego.
 I owszem mam wykształcenie, które pozwoliło mi wyspecjalizować się w jakiejś dziedzinie, mam zawód uważany przez niektórych za "prestiżowy", co więcej odnoszę w nim jakieś sukcesy.
I co z tego, skoro przez ani jeden dzień nie miałam poczucia, że robię coś fajnego, ważnego coś co dałoby mi odrobinę satysfakcji. 
Bezbrzeżna nuda, najkrócej rzecz ujmując. 
I nie ma dnia, w którym nie myślałabym jak wyglądałoby moje życie, gdybym postawiła wtedy na swoim. 
Aby rozwiać wątpliwości: nie mam żalu ani pretensji do nikogo, byłam dorosła i ostatecznie to był mój wybór. 
Ale prawda też jest taka,że byłam bezwolną cielęciną, a zgłaszanie u mnie w domu "zdania odmiennego" przez lata nie wchodziło w grę, a i później było mocno problematyczne. 
Jak to mówią "stara szkoła wychowawcza". 
 I  dlatego sprawia mi przyjemność upór i konsekwencja moich dzieci (zwłaszcza starszej córki)
w prezentowaniu swoich poglądów. 

Wie czego chce i idzie przez życie starając się zrealizować swoje cele, pyskując przy tym na prawo
i lewo. 

Takie dziecko dla mnie jako mamy jest trudne "w obsłudze" wymaga bardzo dużo uwagi, ale jestem
z niej naprawdę dumna. 

To fajna, mądra dziewczyna, ale na pewno nie jest pokorna i uległa jak ja w jej wieku. 
Porównania nawet nie da się przeprowadzić. 
A wracając do głównego wątku, jeśli któreś z moich dzieci przyjdzie i powie "chcę być krawcową" to nie zważając na wielopokoleniową rodzinną  tradycję kończenia takiego czy innego uniwersytetu kupię jej maszynę do szycia.
 I będę szczęśliwa jeśli ona będzie.
 Podobnie jeśli oświadczy, że jej marzeniem jest zostać konstruktorem statków kosmicznych, to wprawdzie nie kupię jej narzędzi do tego potrzebnych ale zrobię wszystko co w mojej mocy aby jej pomóc. 
A jeśli któraś zechce zostać gwiazda rocka...(nie potrafię wpisywać buziek a tutaj by mi bardzo pasowała taka złośliwie uśmiechnięta zaadresowana do bratowej męża).
Mam babsko gdzieś,  niech sobie myśli co chce.

A! i jest dobra wiadomość:
Niedługo rusza nowy sezon Plus Ligi, nareszcie będzie można poogladać coś w tv.

2 komentarze:

  1. Czytając ten wpis miałam wrażenie, że piszesz trochę o mnie. Moje życie też mogło wyglądać inaczej, lepiej, pełniej. Niestety... Stało się inaczej. Ale rzadko o tym myślę, bo po co? czasu nie cofnę. Pozostaje mi tylko iść do przodu, a dzięki temu, że jestem niepoprawną optymistką, nie jest mi może tak najgorzej... Pozdrawiam serdecznie i jeśli pozwolisz, dodam link do Twojej strony na swoim blogu. Chciałabym do Ciebie zaglądać. I nie myśl absolutnie o tym, że cokolwiek źle robisz. Nieprawda. To wspaniałe, że wspierasz córki i nie ingerując w ich wybory jesteś dla nich wspasrciem i na pewno cudowną Mamą. Jeszcze raz pozdrawiam.
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój optymizm gdzieś się zapodział i nie chce wrócić. Może dlatego,że w jednym czasie zbiegło się kilka spraw, z którymi nie daję sobie rady. Nie o wszystkim pisałam jeszcze na blogu, pewnie z czasem do tego dojdę. Jeśli masz ochotę dodać u siebie link do mojej strony to będzie mi bardzo miło. Dziękuję.

      Usuń