ZAJRZAŁO .....

sobota, 15 września 2012

GORĄCZKA SOBOTNIEJ NOCY

Dzieci w swoich pokojach. 
Perfekcyjna Pani Domu uporządkowała kolejne miejsce tj. szafkę z lekarstwami. 
Zebrała się spora reklamówka przeterminowanego świństwa.
Poszłam na spacer z psem. 
I brak pomysłów na dalszy ciąg wieczoru. 
Ze spaniem mam problemy, ratuję się tabletkami, ale trochę przestają działać a poza tym zaczynam mieć pewien problem ze zdobyciem ich. 
Lawiruję między dwoma lekarzami, ale biorę trochę więcej niż zalecana dawka (inaczej w ogóle nie działają) i zaczynają już kręcić nosem, że za szybko mi się kończą. 
Muszę zawrzeć znajomość z jakimś trzecim. 
Upierdliwość, bo nienawidzę łażenia do lekarzy, tego ględzenia o swoich "dolegliwościach" i całej otoczki związanej z wizyta w takiej czy innej przychodni.
Otworzyłam sobie winko i robię standardowy rachunek sumienia, chociaż codziennie z coraz mniejszym zaangażowaniem.
Przestałam już szukać błędu w oprogramowaniu urządzenia zwanego Mika.
 Myślę,że najtrafniejsza diagnoza to "wada fabryczna", bo jak inaczej wytłumaczyć fakt,że ktoś kto potencjalnie ma wiele możliwości tak spektakularnie spieprzył dokładnie każdą dziedzinę swojego życia?
Wiem, wiem nic straconego. 
Mam dopiero czterdzieści kilka lat, jestem umiarkowanie ale rozgarnięta , znam biegle dwa języki z trzecim daję sobie radę na przyzwoitym poziomie. Mogę wszystko. 
Jest tylko jeden mały, maleńki problem. Przestałam widzieć cel jakiejkolwiek aktywności. 
Zmuszam się do tego,żeby rano otworzyć oczy. 
Nie chce widzieć, nie chcę słyszeć. 
Nic nie chcę.
Nawet B. już nie chcę. 
Tęsknię za nim, tak,że aż boli ale nie mam siły z nim rozmawiać. 
Wolę,żeby myślał,że zapomniałam naładować telefon niż żeby przejmował się moimi nastrojami. 
Co mam odpowiedzieć na to jego "martwię się o ciebie".
 I dlaczego właściwie się o mnie martwi?  
Raz mi powiedział,że jestem ważną częścią jego życia.
 Dla mnie ważną częścią życia jest starsza samotna sąsiadka, której pomagam jak potrafię.
 I ja dla B. jestem chyba taką osobą, nad którą on się lituje, bo widzi,że nie daję sobie rady sama z sobą.
 Wydaje mi się, że byłoby mi lżej gdybym wiedziała, że jestem dla niego kimś więcej niż dobrą kumpelą, czy nawet przyjaciółką. 
Wiadomo, nie będziemy nigdy razem, ale gdybym wiedziała,że moje uczucia są w jakimś stopniu odwzajemnione byłoby mi łatwiej. 
Co ja czuję uświadomiłam sobie leżąc ostatnim razem w szpitalu.
 Facet bawił się w dobrego samarytanina a ja sobie zaczęłam wyobrażać, że może to coś więcej jak współczucie i chęć ulżenia samotnej kobiecie. 
Jestem dla niego kimś takim jak Pani Sąsiadka dla mnie.
Różnica polega na tym, że ona jest miłą mądrą kobietą, a ja nie. 
I niech ta sobota już się skończy.

6 komentarzy:

  1. Oj Mika ale Cię wzięło na rozmyślania.Czy jesteś tak w 100 %,że to tylko współczucie?
    Sama piszesz,że jesteś kobietą po czterdziestce,
    dodaj jeszcze mądrą ,inteligentną z dobrym zawodem..... Masz dwie wspaniałe córki.
    Rozumiem,że chorujesz i próbujesz sobie z tym radzić,ale nie możesz się załamywać,bo wiara czyni cuda. Będzie dobrze. Musisz wierzyć przynajmniej w 50%. Ja jestem z Tobą. Zobaczysz, że będzie dobrze.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mika, a ja mam do Ciebie jedno pytanko. Czy ten dobry samarytanin dał Ci kiedykolwiek do zrozumienia, że jesteś dla niego kimś więcej niż tylko tą Panią Sąsiadką, nad której losem pochylił się, bo jemu żal się zrobiło? Na mój nos to on wskoczyłby za Tobą w ogień. Ale wiadomo, za dużo tego "ale", żeby okazać swoje uczucia i pogmatwać życie. Konkretnie spytam: czy powiedział Ci, co do Ciebie czuje? Jesteś fajną kobitką, dzielnie dajesz sobie radę w pracy, w domu, trochę mniej dzielnie z chorobą, ale jesteś super mamą i do szczęścia chyba brakuje Tobie tego zapewnienia z jego strony, myślę, że wtedy nie szukałabyś w sobie "wad fabrycznych". Czy tak jest? Czy może nieporadnie wszystko wrzucam do jednego wora pod nazwą "zapewnienie o uczuciu" wzorując się na własnej sytuacji? Buziaki, nie poddawaj się :)

      Usuń
  2. Chyba dobrze to zdefiniowałaś.A jeśli chodzi o B. to nie było żadnych deklaracji z jego strony wyznawania uczuć itp. Owszem słyszę od niego,że jestem wyjątkowa, że jestem kimś ważnym..Ja tak naprawdę chyba to nawet wiem tylko ten nieustanny brak wiary w siebie, który ostatnio mi towarzyszy każe wciąż podważać wszystko co się dzieje. Z drugiej strony jego zachowanie jak byłam w szpitalu ostatnio, jak okazało się jak bardzo mam chore dziecko i wielu sytuacjach, których się się ostatnio sporo wydarzyło sugeruje,że faktycznie nie jestem mu całkiem obojętna. Problem jest we mnie w totalnym pogmatwaniu, które muszę jakoś uporządkować. Dziękuję za dobre słowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie jesteś mu obojętna, trwa przy Tobie, choć z Tobą być nie może. To znaczy bardzo wiele. Ile ja bym dała za takiego faceta przy sobie....... Proszę, nie zamartwiaj się, porządkuj co konieczne, zdrowie w pierwszej kolejności (Twoje i córci), o resztę zadbasz później. Trzymam kciuki, aby lekarze w końcu pomogli. Buziaki. Trzymaj się cieplutko :)

      Usuń
  3. Mika,to jeszcze raz ja.Dzięki za piękne komentarze u mnie.Jezeli możesz to napisz do mnie Tam pod dalią i o mnie jest napisz do mnie.
    Napiszę Ci co i jak było u lekarza.Buziaki posyłam i teraz kolej na Ciebie.Przyrzeczeń się dotrzymuje.
    Mika mam to samo z poczuciem własnej wartości,dlatego próbuję się sprawdzić na starość,że jednak coś potrafie(blog,malowanie,kartkowanie...)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mika.Każdy e-mail wysyłany do Ciebie wraca. Nie wiem dlaczego?
    Probowalam na różne sposoby.Może Ty wyślij jeszcze jeden.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń