ZAJRZAŁO .....

sobota, 22 września 2012

NIE WYWOŁUJ WILKA Z LASU



Przysłowie pasuje jak ulał.
 Tak sobie ostatnio przywoływałam w mojej pisaninie teściową no i dziś zostałam poinformowana, że osoba ta przybywa jutro z wizytą, co szczerze mówiąc ani mnie ziębi ani grzeje.
 Ale jest doskonałą okazją do tego, żeby sobie ulać i oplotkować kobietę. 
Nigdy tego jeszcze nie robiłam, więc mamy debiut. 
Określenie "przybywa z wizytą" sugeruje, że przyjedzie z drugiej półkuli, a co najmniej drugiego końca Polski. 
Nic bardziej mylnego. Mieszka jakieś 15 minut drogi od nas. 
Moja teściowa nie jest tą z dowcipów wtrącająca się, wiedzącą lepiej osobą. 
Gdy wychodziłam za mąż naiwnie wyobrażałam sobie,że będziemy miały fajne relacje takie normalne ciepłe. Długo o to walczyłam ale w końcu odpuściłam. szczegóły pomijam bo są mało istotne. 
W każdym razie przestałam się umizgiwać "mamo zapraszam na obiad", "mamo przyjdź proszę, czekamy na ciebie".
Dziś to jest dla mnie obca pani, która jak się pojawi zostanie poczęstowana ciastkiem, herbatą i krótką konwersacja o niczym. 
Cieplejsze i bliższe relacje mam z wspominana niedawno sąsiadką.
Nie zastanawiam się już czy teściowa po prostu nie lubi mnie czy też osoba zajmująca stanowisko żony jej syna jest bez znaczenia.
 Mój stosunek do pomagania przez babcie wyraziłam już kiedyś w poście "Funkcja społeczna", podtrzymuję tamten pogląd, więc naprawdę nie o to chodzi,że nigdy w niczym mi nie pomogła. 
Do tego stopnia,że gdy byłam na macierzyńskim, a więc nie było jeszcze niani i potrzebowałam przebywać poza domem (a konkretnie warowałam przy mężu w szpitalu) to moja mama pokonywała ponad 400 km żeby zająć się dziećmi.
Teściowa nie ma potrzeby podtrzymywania kontaktu z wnuczkami, Młodsza ma to w poważaniu, ale Starsza bardzo przeżywa, ona bardzo jest bardzo zorientowana na relacje rodzinne. 
Czasem się popłacze, że dzwoniła do Babci, a ta albo nie odbiera, albo przerywa w pół zdania i kończy połączenie.  
Nie pamięta o ich urodzinach. 
Chcę być dobrze zrozumiana nie chodzi mi o pomaganie, zajmowanie się moimi córkami, ale zwykłe zainteresowanie. 
Z moimi Rodzicami nie ma dnia,żeby nie gadały przez telefon albo skypa.
U niej w domu ostatni raz byłam ok 8 lat temu, kiedyś jak mąż się wybierał do niej to proponowałam,że pojadę ale zawsze odmawiał,więc pewnie nie jestem tam mile widziana.
Teściowa bardzo o siebie dba co mi się podoba, codziennie ma zajęcia z gimnastyki, codziennie basen. Równocześnie jest cudownym przykładem hipochondryka, widuję ja średnio raz na pół roku i zawsze dowiaduję się o jakiejś nowej strasznej chorobie, którą ma. 
Przez kolejne pół roku choroba szczęśliwie nie znajduje potwierdzenia (lekarze debile), ale pojawia się następna.
Hipochondria to zresztą kolejna cecha, która mąż po niej odziedziczył, jestem przekonana,że dzięki niemu pobliska apteka ma zapewniony naprawdę solidny obrót zwłaszcza jeśli chodzi o specyfiki bez recepty. 
Na mózg, na oczy, na kichanie, na spanie ... 
Na wszystko.
Ale wracając do teściowej.  
W mojej ocenie jest zimną kobietą, która interesuje tylko własny interes. 
Kiedyś nawet kusiło mnie,żeby jej powiedzieć co myślę, ale zrezygnowałam. 
Mnie nie ulży, a jej nie ruszy. 
Niech sobie żyje w swoim świecie, nie musi wiedzieć, że synek gdybym mu nie przypomniała to nie odnotowałby takich wydarzeń jak jej imieniny czy urodziny. 
Sam z siebie nie wpadłby na to, że jak ona jest po badaniu w znieczuleniu ogólnym to należy po nią pojechać samochodem i odstawić do domu ( z trzy dni to tłumaczyłam i trudno mu było uwierzyć).
No ale jutro jest ten dzień kiedy obca kobieta, do której nie wiadomo dlaczego mówię "mamo" zaszczyci mnie swoim towarzystwem. 
Poudaję,że słucham opowieści o Wszystkich Złych Ludziach, a jest ich mnóstwo (sąsiedzi, pani w przychodni, ksiądz z najbliższego kościoła).
Nie będę reagować jak zacznie mi opowiadać,że jestem "za dobra" dla dzieci i nie trzymam odpowiedniej dyscypliny. 
Żal mi tylko niedzielnego z mojego punktu widzenia zmarnowanego popołudnia.


3 komentarze:

  1. Nie wygląda to optymistycznie.Widocznie ten typ tak ma i nic nie zrobisz.Na nic starania, ona chyba się nie zmieni i trzeba się z tym pogodzić.Przykre to bardziej ze względu na Wnuczki. Pomiędzy teściową a synową może być różnie ale fatalnie jak wpływa to na dzieci. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest dokładnie tak jak piszesz, mnie już od dawna nie zależy, ale nie rozumiem jak można nie mieć żadnych potrzeb kontaktów z bliskimi. Jak urodziłam starszą córkę to owszem przyszła do szpitala zobaczyć dziecko, a następny raz pojawiła się na jej 1 urodzinach (po wielkim proszeniu). Najdziwniejsze jest to,że między nami nigdy nie było żadnego konfliktu, spięcia nic. Nie rozumiem zupełnie, ale prawie już się nie przejmuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mika,tak jak pisze Hanna cierpią wnuczki. Miedzy mną ,a Twoją teściową to przepaść nie do pokonania. Ja pokonywałam ponad 1000km.,jak zachodziła taka potrzeba.Teraz po przeprowadzce,aby własnie być bliżej dzieci dzieli nas tylko 204 km. Mam super relacje z synowa i zieciami.
    Nie wyobrazam sobie takich sytuacji jak opisałaś.
    Mika dobrze,że tego nie bierzesz tak bardzo do serca. Ona jest egoistą do szpiku kości. Ja...i tylko ja się liczę. Uściski posyłam.

    OdpowiedzUsuń