ZAJRZAŁO .....

niedziela, 12 sierpnia 2012

DLA RÓWNOWAGI -NIEPUBLIKOWANY POST Z DNIA 10.08.2012 R.

Żeby nie było,że już zupełnie nic miłego się nie trafia to dla równowagi wspomnę o wakacyjnym wyjeździe, który się odbył w tak zwanym międzyczasie.
Zaplanowany został gdzieś w początkach roku w ramach tzw. obowiązkowego "wyjazdu rodzinnego".
Miejsce to co zawsze, ale to nie jest akurat minus żaden, dzieci i ja czujemy się tam zawsze super, małżonek też nie zgłaszał nigdy uwag, a czasem nawet chwalił.
Im bliższy był termin wyjazdu tym mniejsze chęci (tzn. nie mówię o dzieciach bo one nie mogły się doczekać).
Natomiast ja i małżonek, razem i osobno kombinowaliśmy jakby z tej imprezy się wymigać.
Ostatecznie doszliśmy do wniosku,że nie możemy tego im zrobić, a zwłaszcza starszej, która uwielbia miejsce naszych wakacyjnych wyjazdów i byłoby jej wyjątkowo przykro.
A końcówka roku szkolnego miała dla niej bardzo przykry, chwilami nawet dramatyczny przebieg, więc wiadomo.
No i pojechali...
I jakoś tak po przejechaniu 100 km nagle wszystkim zaczęły dopisywać doskonałe nastroje. I nie opuszczały nas przez 15 następnych dni. Chyba nigdy nie przebywaliśmy razem w takim klimacie.
 Mąż całą swoją uwagę skupił na dzieciach i o dziwo na mnie.
Laptop leżał na półce nieużywany. Telefon służbowy wyłączony.
Męża mojego znam lat 16 ale nigdy nie był tak wyluzowany i odstresowany, inny człowiek.
W ciągu tych kilkunastu dni przegadaliśmy tyle czasu,że w normalnym życiu wystarczyłoby na jakieś 2 lata.
Ha!!! Posunął się nawet do tego,że kilkakrotnie zaprosił mnie na drinka bajeranckiego i piwko do pokoju przyniósł.
Jest to wbrew pozorom wydarzenie wielkiej rangi, gdyż jego stosunek do alkoholu jest delikatnie mówiąc oziębły i tego też oczekiwałby ode mnie.
Odpoczęłam prawie idealnie. Prawie bo jednak cały czas w głowie miałam myśli o córce, jak opanować jej problemy.
Ale śmiało mogę powiedzieć,że to były najlepsze wakacje od 10 lat.
A potem wróciliśmy do domu.
W bajce o Kopciuszku czar pryska o północy.
W mojej bajce czar prysł po wjeździe do własnego garażu. Ale nie przeżywam tego specjalnie, dostałam nieoczekiwany bonusik i to chcę pamiętać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz