ZAJRZAŁO .....

środa, 4 września 2013

KONIEC DOBREGO

Wyjazd się udał, akumulatory doładowane. Zuza za kierownicą dała radę i jestem z niej bardzo dumna. Myślałyśmy nawet o wynajęciu jednego dużego auta,żeby pomieścić wszystkie dzieci, nas rowery i jakiś bagaż. Ale wyszło na to,że takie wymogi spełniają tylko ciężarówki, więc pozostałyśmy przy podróżowaniu w osobnych samochodach. Ale kiedyś nie wytrzymam,  kupię sobie pick up-a i będę jak mamuśka z Alabamy  hahaha.
Uwielbiam prowadzić, za kierownicą odżywam. Natomiast jako pasażer jestem nerwowa i zestresowana, tylko z B. jadę na luzie.
Początek roku szkolnego  przebiega bez większych zakłóceń, wczoraj na naszym osiedlowym miejscu do grillowania odbyłyśmy z koleżankami naradę sztabową ustalając, która kiedy odbiera ze szkoły bachory i dokąd je odstawia.
Grunt to logistyka, dzięki temu funkcjonujemy nieźle już kolejny rok. U mnie było trochę dodatkowych emocji bo dziecko starsze przeszło na kolejny poziom edukacyjny, a nowa szkoła to nowe wyzwania np. dojazd do niej. 
Dziecię nie chciało iść do szkoły rejonowej, wyszukało sobie taką, w której ma możliwość realizowania swoich zainteresowań. Pomysł od początku do końca był jej ale wspierany przeze mnie  z całych sił. 
Fajna z niej dziewczyna, chociaż charakterek taki,że lekko nie jest. Ale to też mnie cieszy, że nie jest bezwolną cielęciną reagująca bezmyślnie na rozkaz.
 Czasem się oczywiście po matczynemu irytuję, ale mam zawsze w głowie przeświadczenie,że dziecko nie jest po to,żeby mnie z nim było łatwo. Poza tym wiem,że jest jej trudno, ma momenty,że naprawdę źle się czuje, ale się nie poddaje. Przed wakacjami był kryzys ogromny, mało jej nie straciłam, teraz karetka, operacja to już tylko traumatyczne wspomnienie, ale z tym sobie tez pięknie poradziła.
Młodsza próbuje naśladować siostrę, buntuje się,że nie może sama chodzić do szkoły, a przecież nie jest już "głupim maluchem". Dzieci mi dorastają, czyżbym się starzała?
Razem z B. mamy ich niezłą gromadkę. Po powrocie znad morza urządziliśmy sobie za miastem piknik kończący wakacje. Moje dzieci zaakceptowały fakt,że B. nam często towarzyszy, jego dzieci wciąż mnie obwąchują, tak naprawdę kontakt złapałam z jego najstarszą córką.
 Staram się im nie narzucać sytuacja dla wszystkich jest trudna, ale jeśli zechcą zobaczyć kiedyś we mnie życzliwą im osobę to bardzo się ucieszę.
 Bardzo cenię u B. to,że dba o kontakty z dziećmi angażuje się w ich sprawy i jest de facto na zawołanie. Chyba nie lubiłabym go tak bardzo jak lubię, gdyby koniec związku z ich matką oznaczał spadek zainteresowania dziećmi, a jak wiem z autopsji to się zdarza.


7 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że akumulatory naładowałaś i odpoczęłaś, a z dzieciakami jak wiadomo zawsze jest raz z górki a raz pod górę. Pozdrawiam
    cienie i blaski

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech Mikuś, mi za to spadły akumulatorki. Jakiegoś babskiego doła dzisiaj załapałam.

    Ty też jesteś porządna matka, skoro łapiesz kontakt z Jego dziećmi. Dzis poznałam przypadek, gdzie nowa "mama" z bagażem dba tylko o swoje dziecko, a temu drugiem każe spac na materacu. Za bardzo tam nagmatwane, żeby teraz opisywać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię jego to i jakby z automatu jego potomstwo też. A poza tym dzieciakom na pewno jest trudno z tym, że w życiu ojca takie zmiany. I one mają pierwszeństwo przede mną dla mnie to oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się!
    Chodzi za mną Bałtyk, parę lat już go nie widziałam i tęsknię niewymownie. Wyjazd już postanowiony.

    OdpowiedzUsuń
  5. Też bardzo się cieszę, że wyjazd się udał i cała reszta na dobrej drodze.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniec byczenia!
    Poproszę o nowy wpis! :D

    OdpowiedzUsuń