ZAJRZAŁO .....

niedziela, 15 kwietnia 2012

BEZ ZMIAN


Nie wypuścili mnie jednak do domu. Jeśli dzięki temu,że będę tu 2-3 dni dłużej uda mi się już nigdy nie wracać na oddział to cena jest nieduża.
Zaczęłam już rehabilitację, ale marna to rozrywka, więc nie ma co się rozwodzić na ten temat. Przykładam się bardzo, aż rehabilitant mnie stopuje w zapale do pracy. To nowy pracownik na oddziale i nie jak pan Franek, z którym pracowałam poprzednimi razami, że determinacja u mnie olbrzymia.
 Mój lekarz prowadzący powiedział temu nowemu, że jestem "zawzięta" i żeby mnie pilnował.
Zawzięta? A i owszem. Będę chodzić normalnie, żadnego utykania. 
Ale w siatkę czy tenisa już nie pogram. Narty też mogę komuś oddać.
 Nie wiem jeszcze czy już to zaakceptowałam. Cały czas myślę.
Dzisiejszy dzień ciągnie się bardzo. B. nie był i nie przyjdzie.
To zupełnie oczywiste, weekend podlega dużym ograniczeniom jeśli chodzi o nasze kontakty. Poza tym prawie w każdy piątek wybywa z żona i córkami na jakieś wypady, żeby jego dziewczyny trochę atrakcji miały. Co tydzień wykonuję więc wielką pracę nad sobą,żeby się przekonać,że to dobrze, że tak ma być.
 Niestety moje starania nie zawsze przynoszą oczekiwane efekty.
Bardzo miłe panie leżą tu ze mną na sali. Obie z roczników "przedwojennych" z fantastycznym poczuciem humoru.
 Nie odbywamy długich debat na tematy naszych dolegliwości, bo i jaki tego sens? Boleć mniej od gadania o tym nie będzie.
 Bardzo lubię towarzystwo starszych ludzi. Wbrew często spotykanym stereotypom kontakt z nimi potrafi być bardzo inspirujący, a jak chcieć się wsłuchać to takie osoby maja dużo ciekawych rzeczy do powiedzenia. I tak sobie tu spędzamy wspólnie czas, dostałyśmy dziś nawet pochwalę od ordynatora za 'dobry klimat w sali".
No co, podobno trzeba się cieszyć z drobiazgów. Może w nagrodę jakiś zastrzyk odpadnie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz