ZAJRZAŁO .....

wtorek, 20 marca 2012

BANAŁ

Całe życie nienawidziłam banału, a teraz jestem jego pierwszoplanową bohaterką. Muszę przyznać,że trochę się nie odnajduję w tej sytuacji. 
Zresztą ostatnimi czasy w niewielu sprawach się odnajduję. I nawet nie mogę poczuć się wyjątkowo, że tylko ja...
Bo widzę przecież, że jedynie uczestniczę w kolejnej odmianie jakiegoś starego oklepanego schematu. 
Złośliwa ale nie pozbawiona resztek zdrowego rozsądku cześć mojej osobowości widzi to tak: dwoje  zniechęconych nieco "szczęściem" długotrwałych związków znajduje odskocznie w drugim sekretnym życiu (i tu mamy piękny banał).
 Moja romantyczna odmiana widzi to zgoła inaczej.
Cholera i to jest dopiero banał.
No bo jak nazwać to co wyprawiają racjonalni, rozsądni ludzie po czterdziestce?
Mój dzień zaczyna się około dziewiątej rano. Wstaję co prawda o szóstej, ale około dziewiątej dzwoni po raz pierwszy B. 
Porozwoził już swoje córki do szkół i w drodze do swojej firmy dzwoni.  Interesuje go jak spałam, czy dzieci mi się rano piekliły, co znowu narozrabiał mój kot. A potem cały dzień mamy włączony komunikator. Chyba już tylko doświadczenie i rutyna sprawiają,że równocześnie wykonujemy swoją pracę i nie zaliczamy przy tym żadnych wpadek. Wprawdzie żadne z nas nie jest chirurgiem operującym na otwartym sercu ale jednak każde z nas zajmuje dość odpowiedzialne stanowisko i sporo tematów do ogarnięcia ma. 
Po południu wiadomo: obowiązki domowe zarówno ja jak i B. nie migamy się co trzeba się dzieje. Dlatego to tylko kilka ukradkowych sms, no czasem szybki telefon (odwiozłem siostrę do pociągu a teraz wracam do domu sam).
Wieczory znowu są nasze (komunikator). Ostatnia czynność to uroczyste wykasowanie historii rozmów tego dnia (wejdzie komuś w oczy jeszcze a po co?) i każde z nas uroczyście kroczy do swojej małżeńskiej sypialni. 
B. nie opowiada mi,że moje oczy są jak tafle jeziora w których mógłby utonąć, a jednak sprawia,że czuję się jak cudowna, pociągająca kobieta, jaką w rzeczywistości od dawna już nie jestem.  Z jednej strony wiem, że nasze działania są całkiem niewinne, z drugiej zaś mam takie przypuszczenie,że przekraczamy ogólnie przyjęte normy. Czasem nawet trochę mnie to martwi. A czasem bardziej niż trochę. A najczęściej w ogóle nie (skoro już sobie bloguję to stawiam na uczciwość wobec samej siebie).


3 komentarze:

  1. Nie uważam, żeby to wszystko było banałem. Takie rzeczy się zdarzają. Ludzie nie są doskonali, nie zawsze potrafią panować nad uczuciami. Większość w zasadzie nigdy nie potrafi. A już na pewno gdy spotyka tego/tą jedynego/jedyną. Życie. Chyba każdy chciałby, żeby jego było przyjemne i wygodne...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za dobre słowo. Bardzo mi potrzebne

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam się. W końcu sama byłam w podobnej sytuacji. W końcu ją opiszę u siebie na blogu ;-) A na razie chętnie służę wsparciem :-)

    OdpowiedzUsuń