ZAJRZAŁO .....

sobota, 8 marca 2014

NOWE ŻYCIE ROZPOCZĘTE

Jesteśmy tu już kilka chwil i po pierwszych emocjach związanych z radykalną zmianą próbujemy się adaptować do rzeczywistości. Jedna z córek poradziła sobie fantastycznie, wszystko jej się podoba nowe koleżanki fajne, szkoła świetna. Niedogodności związane z nowym mieszkaniem wyśmiewa lub wręcz ich nie dostrzega.
Druga córka jest totalnie na nie. Mieszkanie koszmarne i ciasne, jej pokój ohydny szkola beznadziejna itp. Liczę,że czas i terapia zrobią swoje.
Ale chwilami daje tak popalić,że mam ochotę znowu uciec-tym razem sama.
Ja i mój nastrój powoli się stabilizują, chyba.
Początek był trudny bo przeprowadzka to pomijając emocje wielki wysiłek fizyczny a ja do strongmanek nie należę. Jechałam z przekonaniem,że trzy dni po zainstalowaniu się zaczynam nową pracę, i dokładnie w drodze do nowego miejsca otrzymałam info,że pracy niestety nie będzie. Przeanalizowali jeszcze raz i jednak ktoś o moich kwalifikacjach to niezupełnie pracownik, którego szukają.
Informacja taka, w takiej sytuacji uwierzcie mi może rozwalić. I rozwaliła, a cały czas trzeba było się zgrywać przed dziećmi,że jest ok.  Nowe życie zaczęłam więc od przymusowego urlopu, co miało uczciwwie powiem ten pozytywny skutek,że trochę odpoczęłam. Początkowo prawie nie spałam, czułam się i wygladałam jak zagłodzony zombi.
Tak minęło pierwsze dwa tygodnie, zanim dotarło do mnie,że trzeba się zakręcić trochę wokół spraw zawodowych, bo z finansami marniutko, oj marniutko. Moje wieloletnie leczenie po operacji skutecznie pozbawiło mnie oszczędności, nawet trochę się musiałam ratować pożyczkami.
Męża ten temat nigdy nie interesował, Teraz też będę czekać na sądowny "podział" majątku, ale znając realia polskich sądów  oraz postawę byłego trochę poczekam. Podobnie z alimentami. Nie płaci na dzieci nie dlatego,że nie ma, tylko dlatego bo myśli,że mnie w ten sposób "zdyscyplinuje". Z jego punktu widzenia zrobiłam rzecz niedopuszczalną, zburzyłam publiczny wizerunek rodziny doskonałej, przecież sąsiedzi widzieli, że się wyprowadzam!!!!
Cóż za palant.
Koniec końców pracę znalazłam, w poniedziałek zaczynam.Będzie pewnie o czym opowiadać, wszystko nowe.

Dziękuję Wszystkim, którzy tu zaglądali mimo mojej nieobecności, czułam Wasze wsparcie, i były chwile zwłaszcza te wieczorne mocno załzawione, kiedy mi to pomagało.

4 komentarze:

  1. Mika, jestem tu codziennie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję, że się odezwałaś.Masz maila jakbyś miała ochotę pogadać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też co chwlke tu wpadałam...nie łatwo jest zaczynać cos od nowa...Ale my kobiety jestesmy dzielne!!!!Ja teżod tyfodnia-sama,nowa,w nowym świecie z załzawionymi wieczorami.Wczoraj pierwszy mały sukces-zero łez.Pozdrawiam.Trzymam kciuki!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na ciąg dalszy.Tylko pozytywny! I zaciskam kciuki za nową pracę.

    OdpowiedzUsuń